-Nicola wyjechała dzisiaj rano do domu do swojego ojca, jej matka miała wypadek i leży w szpitalu, nie wiadomo czy przeżyje, nie chciała ci tego mówić bo wiedziała że wróciła byś z nią, a nie chciała ci popsuć twoich marzeń, i tego jaka byłaś szczęśliwa przy Harrym. Proszę nie bij mnie zmusiła mnie żebym nic ci nie mówił. - Zaczął nawijać tak szybko że nie wszystko zdążyłam wyłapać. Stałam jak wryta nic nie mówiąc, cały czas wgapiając się w Nialla. Pięć minut zajęło mi dojście do wszystkich słów które wypowiedział. - Halo? Żyjesz? - Spytał i zaczął machać ręką przed moimi oczami, które gapiły się na niego nieprzytomnie.
-Jak mogłeś mi nie powiedzieć. Przyjaźnimy się! - Krzyknęłam szarpiąc go za kawałek koszulki.. - Przecież ona sobie sama nie poradzi .
-Poprosiła mnie i dała całkiem sensowne powody.
-Ja muszę teraz do niej zadzwonić.
-Zostaw.- Złapał mnie za ramie kiedy chciałam wyjść z pokoju po telefon.- Powiedziała że jak wszystko się uspokoi to do ciebie zadzwoni.
-Nigdy nie zaszkodzi spróbować. - Odsunęłam delikatnie jego rękę robiąc minę pokrzywdzonej, i jak to bardzo mnie to bolało.
Niall miał rację, dzwoniłam chyba z 7 razy z czego 5 razy nagrałam się jej na sekretarke. " Siemka tu Nicola zadzwonie do ciebie później coś ważnego ? Nagraj się. " Może rzeczywiście nie potrzebnie zatruwam jej sobą teraz głowe.. Musi pomóc swojemu tacie. Niall powiedział że zadzwoni jak ogarnie i trzymam ją za słowo. Cały wieczór siedziałam sama na kanapie i myślałam co ona teraz robi i jak się czuję. Ja się źle czułam że nie ma mnie teraz przy niej a ona? Musiało być jej naprawdę źle. Pare razy Harry próbował do mnie zagadać ale spławiałam go za każdym razem kiedy chciał mnie rozśmieszyć. Nie miałam ochoty na nic.
-Zanim kolejny raz mnie zganisz za to że tu przyszedłem, chciałem ci tylko przypomnieć, że obiecałaś iść na imprezę do Josha. - Usłyszałam głos za sobą i czyjeś ręce na moich ramionach. Odchyliłam głowę do tyłu spodziewając się kto za mną stoi. Zobaczyłam lampiące się na mnie wielkie oczy i szeroki banan na twarzy.
-No wiem, ale na prawdę muszę iść ? - Spytałam robiąc minę typu "daj mi spokój nie mam siły nic mi się nie chce"
-Chłopcy będą źli. - Zaczął mnie przekonywać. Szybkim ruchem przeskoczył kanapę i opadł tuż obok mnie obejmując mnie ramieniem.
-Ehm..- Odwróciłam głowę w drugą stronę.
-Posłuchaj nie możesz tu tak siedzieć sama. Nicola dobrze zrobiła że nie pozwoliła ci jechać ze sobą, chce żebyś była szczęśliwa i nie utrudniaj jej tego. Ona na pewno chce żebyś się tu dobrze bawiła. - Harry zaczął mnie pocieszać. Za każdym razem gdy byłam smutna robił to doskonale. Miał coś w sobie i nie potrafiłam nie uśmiechać się do niego. Obdarzył mnie lekkim uśmiechem i delikatnym całusem w czoło. - Proszę chodź ze mną. - Teraz to on zrobił proszące oczka. Nie umiałam mu odmówić.
-No okej, ale obiecaj że nie zostawisz mnie samej na tej imprezie. Pamiętaj że ja tam nikogo nie znam i będę ci siedzieć na głowie cały czas. - Powiedziałam wstając z kanapy i zerkając na niego.
-Ja ciebie? Nigdy, ale boję się że ktoś mi cię porwie. - Powiedział z uśmiechem, wstał i razem ze mną poszedł na górę.
-Ale w co ja mam się ubrać? - Spytałam gdy weszliśmy do mojego pokoju. Było w nim tak pusto bez rzeczy Niki. Otworzyłam szafę, która była w połowie bez żadnych rzeczy..
-Dla mnie możesz iść w bieliźnie.. Chociaż nie cofam. Lepiej będziesz wyglądała nago. - Powiedział kiwając głową z zadziornym uśmieszkiem. Zaśmiałam się i dźgnęłam go w brzuch. Kiedy on zwijał się z bólu ja podeszłam do szafy i wyciągnęłam moją ulubioną fioletową sukienkę. Była bez ramiączek i w części która leżała na piersiach były małe, mieniące się na różne kolory cekinki. Miała delikatny ściągacz w pasie i była luźno puszczona do połowy ud.
-Nie patrz. - Powiedziałam , dając mu znaczące spojrzenie. - Co ja się będę okłamywać, i tak będziesz patrzył. - Dodałam po chwili i szybko się przebrałam zasłaniając się drzwiczkami od szafy.
-Jak ty mnie dobrze znasz kochanie. - Powiedział gdy minęłam go w drzwiach idąc do łazienki. Poszedł za mną, cały czas patrzył jak czesze włosy i nakładam małe złote kolczyki w kształcie serduszek.
-Gotowa. - Stanęłam przed nim i zaprezentowałam się z każdej strony. Obróciłam się ładnie wokół własnej osi.
-Wow... wow....wow... wyglądasz...wow. - Przytulił mnie do siebie. Przewróciłam oczami i lekko go odepchnęłam.
-Dziękuję, ależ ty masz wyrafinowane słownictwo. - Zaśmiałam się.
Chłopcy czekali już na nas w salonie. Gdy mnie zobaczyli tylko przetarli oczy. Nie zdążyli nawet nic powiedzieć bo Harry im się wciął.
-Można tylko patrzeć, tylko ja dotykam.
-Taa jasne. - Drażnił się z nim Niall, podszedł do mnie i dał mi buziaka w usta na przywitanie. Tak Niall dawno się nie widzieliśmy jakieś 4 godziny kiedy miałam na wszystko focha. Harry zjechał go wzrokiem. A wszyscy zrobili "uuuuuuuuu".
-Tylko się nie pobijcie. - Zażartował Liam. To nie jest śmieszne. Harry się gotował, a Niall miał z niego beke. Przytulił mnie i pokazał mu język. Jak to się nazywa? A tak FACEPALM CEGŁĄ.
-Dobra wyluzuj stary, my tak zawsze. - Uspokoiłam Harrego. Gorączka normalnie 46 stopni. Przynajmniej na tyle wyglądał.
-Nie?! - Zachichotał znowu Niall. Walnęłam go w brzuch. - Ałw. - Zwinął się.
-No widzisz ona cię nie lubi. - Harry zaśmiał się szyderczo i pociągnął mnie za rękę do drzwi wyjściowych.
Pojechaliśmy na 2 samochody bo do jednego się nie zmieściliśmy. Oczywiście ja jechałam z nikim innym jak Harry. No i jeszcze Zayn się wcinął. Siedział ze mną z tyłu.
-To co gołąbeczki powiecie? - Spojrzałam na niego. Wtedy przypomniała mi się jego rozmowa z Harrym. Uśmiech cisnął mi się na twarz na samą myśl o niej. Ale nie, musiałam zachować powagę, ja o niczym nie wiem ... Buahaha
-A jak u ciebie Zayn ? - Spytałam.
-Dobrze. Nawet bardzo dobrze. Nic mi nie dolega, jestem wolny jak mały ptaszek.
-Twój mały ptaszek ? - Poprawił go Harry. Wybuchłam śmiechem a Zayn walnął go w czubek jego wystającej zza fotela głowy.
-Ale śmieszne... - Przedrzeźnił go.
Wybuchałam nieopanowanym śmiechem i zaczęłam kiwać się w przód i w tył. Czułam na sobie wzrok obu chłopaków patrzących się na mnie jak na jakąś psychopatkę. Nie mogłam się uspokoić.
-Spokojnie Amy, już, już. Wystarczy. - Zayn potrząsał mną za ramię. Otarłam spływające po moich policzkach łzy śmiechu i ciężko westchnęłam łapiąc się za brzuch.
-OOOooooohhh. Ale mnie teraz brzuch boli. - Odwróciłam głowę w szybe i o mało się nie walnęłam w nią.
hahahha genialneee !Kocham twoje opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńHahahaha, świetne! Zwijam się ze śmiechy <3
OdpowiedzUsuńUjdzie :D
OdpowiedzUsuń